Ponoć wraz ze skokowym wzrostem liczby bikerów wzrosła ich ostrożność w korzystaniu z dróg publicznych, ale zarazem wzrosło zagrożenie dla ich życia i zdrowia na drogach. Przyczyną tego zagrożenia się kierowcy samochodów, a jedna z głównych przyczyn wypadków to rozproszenie uwagi spowodowane rozmową przez telefon komórkowy.
Statystyka ma swoje wady. Bo oto facet o ilorazie inteligencji
140 i jego sąsiad z drzwi na przeciwko z ilorazem 80 mają
średnio 110, co nie porywa ale też daje pozycję w górnej
części stawki dla przeciętnej populacji. A jednak sama średnia w
nikłym stopniu oddaje rzeczywiste możliwości obu panów.
Dlatego do danych statystycznych wypada podchodzić z
ostrożnością. Mogą stanowić najwyżej punkt wyjścia do analizy a
nie jej zwieńczenie, jak często mniemają statystycy.
No więc punktem wyjścia są dla mnie policyjne statystyki
wypadków z udziałem motocyklistów, które
stwierdzają, że wraz ze skokowym wzrostem liczby bikerów
wzrosła ich ostrożność w korzystaniu z dróg publicznych,
ale zarazem wzrosło zagrożenie dla ich życia i zdrowia na
drogach. Przyczyną tego zagrożenia się głównie kierowcy
samochodów, a więc często ci sami użytkownicy drogi,
tylko po przesiadce z motoru do puszki. I tu, jak rzadko kiedy
statystyki doskonale korespondują z obserwacją własną - jedna z
głównych przyczyn wypadków to rozproszenie uwagi
spowodowane rozmową przez telefon komórkowy.
Hm, gdyby nie fakt, że piszemy w przestrzeni publicznej
język w tym miejscy stałby się szorstki i ekspresyjny ponad
miarę. I nawet nie na motorze, bo tu myślę o kilka kroków
do przodu i każdego puszkarza uważam za zbójcę, ale w
trakcie podróży samochodem szewska pasja ogarnia mnie
niemal codziennie a bywa, że i po kilka razy w ciągu dnia, choć
za kółkiem spędzam nie więcej niż jakieś 2-3 godziny. Gdy
na autostradzie napuchnięte BMW lub wypasiony Lexus jedzie
tempem przyślepego rencisty - komóra przy uchu.
Rozradowany Peugocik stacza się z pasa na pas - komóra
przy uchu. Golf czai się falując od krawędzi do krawędzi -
komóra przy uchu. Najchętniej pospieszyłbym z pomocą
szanownemu gadule z solidnym gwoździem i młotkiem, by uwolnić
ręce przybijając im ten ukochany gadżecik do pustej czaszki.
Szkody wielkiej wszak nie wyrządzę a przynajmniej poprawi
się przerzucanie biegów i korzystanie z
kierunkowskazów oczarowanego rozmową
delikwenta.
Średnia naszych sąsiadów z jednej klaki plasuje się
w okolicy 110. Poza tym inteligencja to nie wszytko, trzeba
jeszcze odpowiedniej wiedzy, warsztatu, wyobraźni, empatii i paru
innych przymiotów, których nie uczą na kursach a i
w domach coraz rzadziej. Dlatego nie liczę by nasi bracia i
siostry w puszkach sami z siebie zrozumieli dlaczego rozmowy
przez telefon w trakcie prowadzanie samochodu nie powinny być
praktykowane. Ja już nie wspomnę to tym, że są tacy co i na
motorze chcą za wszelką cenę móc odbierać rozmowy
telefoniczne, jakby im to było do czegokolwiek potrzebne. Zatem,
ludzie się nie zmienią, jeśli ich do tego nie przekonamy. A kto
ma to robić wobec każdego z nas indywidualnie?
Na takie okazje społeczeństwa wymyśliły sobie prawo, po to
aby wolność jednej jednostki nie druzgotała wolności innych. W
przypadku wypadków spowodowanych przez zagadanego
kierowcę - zdruzgotana w całkiem dosłowny, nierzadko dramatyczny
sposób. I w naszych przepisach jest stosowny paragraf
dający prawo policji karania kierowców za gorszącą
praktykę rozmawiania przez telefon za kółkiem. Pamiętam,
że krótko po wejściu tego przepisu w życie rzeczywiście
ludzie nagle komórki pochowali. Co z tego, nasza policja,
śmiem twierdzić, nigdy nie działała w celu podniesienia
bezpieczeństwa na drogach. Jedyne jej zmartwienie to statystyki,
a najłatwiej je podciągać stając po krzakach z suszarkami lub
goniąc z fotorejestratorem za slalomistami. Pewne przełożenie na
bezpieczeństwo to ma, ale raczej śladowe i z systemową zmianą
nawyków nijak nie koresponduje. Slalomiaści i tak dalej
będą szaleć, dopóki sobie lub komuś głowy nie rozwalą.
Ważniejsze jest przekonać mamusię Piotrusia, czy statecznego pana
nauczyciela by nie zachowali się jak slalomiaści, czy bardziej
śnięte ryby o nieprzewidywanym zachowaniu i wektorze
jazdy.
By ten cel osiągnąć policja musiałaby normalnie
uczestniczyć w ruchu i rejestrować wykroczenia obecnie nie
poddawane żadnej penalizacji takie jak: nieprawidłowe
sygnalizowanie manewrów, wymuszanie pierwszeństwa przy
zmianie pasa ruchu, używanie do jazdy pasa lewego drogi
wielopasmowej służącego do wyprzedzania, czy rozmawiania przez
telefon właśnie. Tropienie tych wykroczeń i ich karanie z czasem
nam wszystkim przyniosło by ulgę czynią ulice i trasy
bezpieczniejszymi oraz bardziej kulturalnymi w ich
wykorzystaniu. No ale z pewnością nie niosłoby to ze sobą
spektakularnych efektów statystycznych w comiesięcznych i
cokwartalnych sprawozdaniach selektywnych
stróżów prawa.
Telefon komórkowy wymyślono by służył i ułatwiał
życie. Dzisiaj wielu więzi skuteczniej niż karcer na
Rakowieckiej, a całkiem spore grono, gównie nas
motocyklistów, zabija. I nie z uwagi na swoją naturę,
lecz nasz własny, kierowców aut, upór, gnuśność
oraz piętno przeciętnego 110 bez krzty wyobraźni.