Najnowsze komentarze
No i sam zrobiłem babola w poprzed...
@Twojastara1, sam jesteś "znawcą" ...
Uwielbiam takich znawców od przeło...
JaroslawekFOOD LAKE do: Romet ADV 250
Ja od 2011 roku uzywam ybr125 Cust...
JaroslawekFOOD LAKE do: Romet ADV 250
Ja od 2011 roku uzywam ybr125 Cust...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

27.04.2015 08:14

Własna YBR 125 - pierwsze wrażenia

W sobotę minął tydzień odkąd odebrałem moją Yamaszkę z salonu i pomknąłem nią samodzielnie w stronę domu nakręciwszy w tym pierwszym kursie niebanalne 45 km. W sumie przez cały tydzień udało się wygospodarować czas jedynie na 4 z nią spotkania - co zaowocowało przejechaniem zaledwie 174 km. Zaledwie, bowiem w sam ostatni weekend nakręciłem ponad 200 km. :-) 

Przejazd z salonu do domu były dla mnie 9 i 10 godziną jazdy na motorze w ogóle, z pierwszym tankowaniem, postojem itd... - więc cała moja świadomość zawęziła się do prowadzenia maszyny. By tej cudownej chwili dodać majestatu tego dnia wiał porywisty wiatr, kolejno lały deszcz, zmarznięty śnieg i grad, falami nachodząc na zmianę w przebłyskami słońca. Doświadczyłem wody i zimna, zaparowującej szyby w kasku oraz innych atrakcji, które sprawiły, że dotarłszy wreszcie szczęśliwie do domu padłem niczym po maratonie. 
Oczywiście motor zachwyca i dzielnie sunie do przodu. Stosuję wymagany instrukcją reżim nie przekraczania w miarę możliwości wcale 6000 obrotów, stosowania 15 minutowych postojów po każdej godzinie jazdy itd. Zgodnie z postawionymi przed moim motorem wymaganiami, drogi szutrowe, kamieniste, piaszczyste, błotniste i inne gruntowe stanowią blisko połowy przejeżdżanego w pierwszych dniach kilometrażu. Raz, że na tych drogach to motor rządzi, nawet w rękach zupełnie niedoświadczonego ridera, dwa z reguły rządzi sam sobą, bo innego ruchu nie uświadczysz. Mogę więc skoncentrować się na szlifowaniu umiejętności na zmianę z afirmacją jazdy, zamiast na zachowaniu bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Co jak dotąd spostrzegłem? Oczywiście niewiele, ale zawsze coś:
Ciężko przy silnym wietrze - w zasadzie już przy prędkości 60 km/h odnosi się wrażenie, że nie wiemy co stanie się za chwilę z motorem. Dopiero zwolniwszy do 40 km/h można jako tako czuć się pewnie - a na drodze raczej na taki luksus nie można sobie pozwolić, więc skazani jesteśmy na narastającą niepewność. Boczne wiatrzysko miota nami i motorem okrutnie - to jednak mała masa i względnie prosta - jak żagiel chciałby się napisać - sylwetka, sprawiają, że nie da się chyba tej dolegliwości zaradzić. 
Opony - według instruktora z kursu nie są takie złe i warto dać im szansę na pokazanie swoich możliwości. Na razie jeżdżą pewnie po tych urozmaiconych nawierzchniach, a na kramzytowo-otoczakowych drogach, czy sypkim pasku, większość opon i tak nie dała by zbytniego poczucia pewności. Mi na razie kilka uślizgów na takich właśnie sypkich powierzchniach wyznaczyło granice swobody - ale zgodnie z radą instruktora dam tym oponom jeszcze czas na sprawdzenie się. W końcu to nawet nie początek motocyklowej przygody, ale pierwsze kroki. 
Małe lusterka - w motocyklach to ponoć standard, ale po przesiadce z auta było to na prawdę niemiłe zaskoczenie. Wcześniej czy później zacznę szukać czegoś bardziej okazałego. Bo dobra widoczność wokół nas na drodze to fundament bezpiecznej jazdy w ruchu ulicznym. Na razie jestem królem lasu, a na drogach z ruchem jeżdżę po dziadkowemu, więc idzie przeżyć. Do dynamicznego uwijania się w korkach, te lusterka raczej nie wystarczą. 
Zawieszenie i dzielność - jak wspomniałem w deszczu i piachu, po lesie, wądołach i korzeniach - jedzie się i siedzi super. Raz miałem już w głowie, że Yamaszka nie da rady, gdy tymczasem przeszła gładko niczym rasowa terenówka. I choć nie żyłowałem jej trzymając się w limicie 6000 obrotów z gracją wydobyła nas z piaszczystego dołu przesadzając się przez solidny, mokry od deszczu korzeń. Drugi raz przed dotarciem jej takiego numeru nie zrobię, ale już wiem, że to jest to, co lubię.
Oświetlenie - jeszcze jeden przedmiot narzekań innych użytkowników, o którym uprzednio zapomniałem. Otóż,w mojej ocenie, przy moich prędkościach limitowanych obecnie w związku z docieraniem maszyny, światła mijania są wystarczająco dobre, choć niestety w moim motorze nieco oślepiają innych użytkowników ruchu drogowego, co robi się szczególnie dokuczliwe po zmroku. Za to świateł długich w zasadzie nie ma - jest to jakiś rozpraszacz ciemności dający mglisty wgląd w dalszą trasę i zero oświetlenia "pod stopami". Jadąc motocyklem po zmroku i tak musimy skupić uwagę na najbliższym otoczeniu, które potrafi, oj potrafi zaskoczyć - więc dla mnie nie jest to jakaś dojmująco dotkliwa wada. Ale, tu każdy musi oceniać sam. 
Komentarze : 5
2015-04-29 07:58:52 Yamaha YBR 125

Zbychu. Co sądzę, to pośrednio wynika z pierwszego i drugiego wpisu stanowiącego o ramach moich poszukiwań i ustalonych w oparciu o doświadczenia innych zaletach YBR 125. Pierwotnie myślałem właśnie o zakupie Customa, który rozmiarowo jest większy i bardziej kanapowaty. Tu jednak zrodził się problem, bo optycznie daje wrażenie mniejszego. Przede wszystkim jednak w sieci trudno znaleźć dowody na aktywność Customa w terenie. To motor bardziej pod majestatyczne snucie się po asfaltach i tak też jest użytkowany. Na pewno szereg cech takich jak niezawodność, łatwość prowadzenia itp - dzieli ze zwykłą YBR-ką. Jest też bardzo solidnie wykonany no i o 1000 zł droższy. Generalnie piękny motor i wart swojej ceny, ale mi w oko wpadła biało-czarna YBR-ka a do tego spełniała warunek maszyny uniwersalnej do wszystkiego. Czy Custom tak postawionemu zadaniu by sprostał - na to Ci nie odpowiem - bo tego już nie sprawdzę. Pod opisem modelu na portalu motocykle-125.com.pl jeden chłopak sensownie się wypowiadał o tej maszynie, więc polecam lekturę. Na anglojęzycznych forach też sporo można znaleźć, najwięcej na japońskich, ale weź i to przeczytaj. Zapewne gdybym miał poniżej 170 cm wzrostu, pewnie bym się skusił z uwagi na pierwotny urok. Ostatecznie wybrałem odrobinę drapieżności i wszędobylskiej dzielności YBR i póki co nie żałuję ni krztyny.

2015-04-28 08:53:28 Jurajski_Zbych

A co sądzisz o odmianie custom tego motocykla, w ogłoszeniach trochę się tego wyświetla. To ma jakieś różnice poza stylistyczno-designarskimi ? Warto to kupić ?

2015-04-28 08:07:31 Yamaha YBR 125

Zbychu. Ja urok podróży w ostępach leśnych i polnych też już dobrze znałem z licznych wędrówek, jazdy na rowerze czy konnej. Więc wiedziałem, że motor musi tu sobie radzić i być gotów na długie rejsy bezdrożami. I to zdecydowało o zwycięstwie Yamaszki nad konkurentami o przeznaczeniu ulicznym. Za to chciałem też by motor dawał radochę w długich jazdach - a tu siodełko oraz zapas paliwa w Reju czy Derbi zdecydowanie grały na ich niekorzyść. Sumując wszystkie za i przeciw - mi wyszła YBR 125. Czas pokaże, czy był to trafny wybór.

2015-04-27 13:52:25 Jurajski_Zbych

No i właśnie chyba dotarłeś do punktu do którego ja dotarłem: "Zawieszenie i dzielność - jak wspomniałem w deszczu i piachu, po lesie, wądołach i korzeniach - jedzie się i siedzi super. Raz miałem już w głowie, że Yamaszka nie da rady, gdy tymczasem przeszła gładko niczym rasowa terenówka. I choć nie żyłowałem jej trzymając się w limicie 6000 obrotów z gracją wydobyła nas z piaszczystego dołu przesadzając się przez solidny, mokry od deszczu korzeń. Drugi raz przed dotarciem jej takiego numeru nie zrobię, ale już wiem, że to jest to, co lubię."
Ja nie mam jeszcze 125tki, ale właśnie to mi się w jeździe najbardziej podoba i skłania mnie do zakupu enduro/cross. Gros przebiegów motocyklem, robię jakimiś skrótami, lasami, szutrami, i tego typu badziewiem. Co to za przyjemność ściagać się z setką TIRÓW A2ką ? :D Dlatego wcale się nie zdziwię jak pojeździsz trochę że dojdziesz po jakimś czasie do takiego wniosku jak ja, że większość przebiegów robimy w takich warunkach, że jeżeli nie cross, to enduro jest tutaj najlepsze. Ja się waham miedzy Rieju Marathonem czy Derbi Cross City a CBF 125 czy YBR 125.... Na ten moment....sam nie wiem.
Zbieram kasę i oglądam.

2015-04-27 10:38:05 mufka

Lusterka są małe, bo motka przewidzieli dla małych, niestety. Zresztą na motocyklu, podobnie jak i na rowerze, lusterko jest tylko dla sprawdzenia, do faktycznego sprawdzenia możliwości zmiany pasa obracamy głowę.
Co do wiatru, nie ma rady, podobnie jak w rowerze kładziesz się na kierownicę/bak. Taki urok naked-a, chcesz mieć osłonę przed wiatrem, to albo plastik albo skuter.

  • Dodaj komentarz